[Rozmiar: 26884 bajtów]

TYGODNIK OGRÓDKOWY Nr 1/2009

(Nr 29)

1 marca 2009 r.

Pewnie Tygodnik Ogródkowy nie jest aż tak  popularny, jak blogi pisane przez innych zwykłych lub niezwykłych ludzi. Może zgodnie ze współczesnymi trendami trzeba by go nazwać BLOG OGRÓDKOWY? Pozostanę przy swoim, i tak zaglądają tutaj tylko entuzjaści. Nie będę wprowadzał zmian redakcyjnych w postaci różnych bajerów, bo nie jestem specjalistą od stron internetowych i obecna forma pozwala na szybkie opracowanie materiału.

Ponieważ jest to pierwszy tegoroczny numer, a w ogrodzie dopiero zaczyna się życie, to trochę różności.

Pierwsza różność:

Byłem w dniach 25-27 lutego w Lublinie, przejechałem pociągiem pół Polski. W okolicach Lublina leży 5-10 cm śniegu, a w Poznaniu tylko szare resztki tam. gdzie była usypana jakaś "kupa". Granicą w dniu 27 lutego były podwarszawskie miejscowości Ożarów-Sochaczew. Od tego miejsca śniegu coraz mniej. Pewnie u Genia Radziula w Starościnie (jak zawsze mówię, Rzepin leży blisko tej miejscowości, bo jest bardziej znana wśród hobbystów) już śniegu nie ma dawno. Acha - jak ktoś jeszcze nie wie, to jestem z Poznania.

Druga różność: Myślę sobie , jaka była ta zima? Otóż możecie Państwo sobie porównać, co kwitło o tej porze w ubiegłym roku w Tygodnikach Ogródkowych z tego okresu. 24 lutego kwitły już przylaszczki, irys nicolai i fritillaria stenanthera. W tym roku jeszcze śpią. Irys Nicolai, który jest zachwycającą rośliną, ma już pąki, ale pewnie potrzeba jeszcze tygodnia, aby rozwinęły się w kwiaty. Fritillarie tylko niektóre wyszły z ziemi. Wegetacja roślin jest mniej więcej o dwa tygodnie opóźniona w stosunku do ubiegłego roku. Bardzo lubię późną wiosnę, bo rośliny tak nie cierpią od niespodziewanych kwietniowych mrozów, a i lato jest jakby bardziej przyjazne, nie takie suche.

 

Trzecia różność: Zimą bawiłem się w jakieś grafiki, dziwne przeróbki moich zdjęć. Czasem coś pokażę. Obok pierwsza próbka. To Helleborus orientalis.

 

hel_orient1.jpg

Czwarta różność: Pewnie każdy zauważył, że przerobiona została strona internetowa. Troszkę trudniej dotrzeć do Tygodnika. Michał ma swoją część, ja swoją. Jeśli ktoś nie zauważył, niech wklepie na nowo adres www.alpines.home.pl lub www.alpines.pl (tak, tak, mamy drugą, łatwiejszą do spamiętania domenę)

Piąta różność: Zjazd, zjazd, zjazd, 18 kwietnia. Będzie jednodniowy, a nie 1,5 dniowy. Piszę o tym w odpowiednim miejscu.

IMG_6018.JPG

IMG_6021.JPG

 

Powyżej Hammmamellis mollis PALLIDA, czyli oczar. Zakwitł w tym roku około 20 lutego, czyli jak na niego, to dość późno. Jak ktoś nie zna, to polecam. Jest to wolno rosnący krzew niestety dość drogi. Gałązki już od Bożego Narodzenia można ścinać i przynosić do domu, kwiatki na nich rozwijają się podobnie jak u forsycji.

IMG_6000.JPG

IMG_6008.JPG

 

Specjalnie na głównej stronie w wędrującym tekście przewrotnie napisałem, że idzie wiosna, więc kwitną zimowity. Rzeczywiście tak jest, bo zimowit niekoniecznie musi witać zimę, ten wita wiosnę. Powyżej po lewej Colchicum szowitzii, jak mi się wydaje, czysty gatunek. Po prawej odmiana TIVI. Prezentowałem go w ubiegłym roku, ale ponieważ jest pierwszą cebulką, jaka w tym roku zakwitła i raczej rzadkością, pokazuję ponownie. Mają wysokość tylko około 5 cm. Bardzo się cieszę, ponieważ udało mi się tą nową w kolekcji roślinkę utrzymać przez drugą zimę. Występuje we wschodniej Turcji, Armenii, Azerbejdżanie, północnym Iranie. Odmiana TIVI występująca w Azerbejdżanie - jego części nazywanej Nakhichevan. Obydwa rosną  w doniczkach (dla zdjęcia zakopanych w grubym żwirze), przez cały rok w szklarni, również jesienią. Pierwszą jesień po zakupie stały na otwartej przestrzeni (w Wielkopolsce "na dworze", w Małopolsce "na polu"), ale przy mokrej jesieni nie jest to dobre. W tym roku są w o wiele lepszym stanie, wprost zdrowe jak  ryby. W szklarni zimą temperatura nie spadała poniżej 10 stopni mrozu.

pinus_monophyla_JIOGA_PASS2.JPG

Obok - Pinus monophyla Jioga Pass, czyli czarcia miotła z sosny jednoigłowej. Pisałem jesienią, że nie wiem, czy przezimuje. Wygląda na to, że się udało. Przykryłem ją liśćmi i dodatkowo zrobiłem namiocik z włókniny.

 

IMG_6027.JPG

A to nic nadzwyczajnego, ale tak 28 lutego wyglądały ranniki.

 

I to by było na tyle. Jak się uda, co tydzień spróbuję coś napisać, tak jak to było w ubiegłym roku. Zachęcam do dzielenia się swoimi doświadczeniami na FORUM w części Michała.