[Rozmiar: 26884 bajtów]

 

TYGODNIK OGRÓDKOWY Nr 22/2009

(Nr 50 - JUBILEUSZOWY)

27 września 2009 r.

UWAGA: Po opublikowaniu pierwszej wersji reportażu dodałem na końcu po paru dniach kilka zdjęć wykonanych przez pana G. Piwko. Warto popatrzeć.

 

Dzisiaj mało o kwiatkach, więcej o czymś innym, ten numer można by nazwać nadzwyczajnym. Złożyły się na to dwie okazje:

Ta pierwsza, czyli ważniejsza i nadzwyczajna, to 10-lecie Klubu Miłośników Roślin Skalnych w Zielonej Górze, które świętowano w sobotę, 26 września 2009 r.

Druga okazja, to 50-ty numer tego skromniutkiego periodyku, który obecnie Państwo czytają i oglądają. Ale to jest pikuś przy okazji wymienionej powyżej.

Klub w Zielonej Górze powstał w kwietniu 1999 r., głównie z inicjatywy Lucyny Grabowskiej, która ze szkodą dla Zielonogórzan jest obecnie Krakowianką. Jest też DUSZĄ bardzo sympatycznego miesięcznika TWÓJ OGRODNIK. Czym w TWOIM OGRODNIKU jest oficjalnie, można przeczytać w jego stopce redakcyjnej. Przekornie napiszę, że w TWOIM OGRDODNKU przeczytacie sprawozdanie z tej uroczystości dopiero mniej więcej za miesiąc, a w Tygodniku dużo wcześniej. Obecnie zielonogórskiemu Klubowi szefuje Danuta Piwko i na pewno robi to dobrze, o czym świadczyła sobotnia uroczystość. Napisanie, że przebiegała w dobrej atmosferze byłoby obrazą. Uroczystość była bardzo miła, nadzwyczaj serdeczna, było to spotkanie zgodnej rodziny, która zna się od zawsze i bardzo się lubi, na dodatek zawsze może znaleźć temat do wspólnej rozmowy. Bardzo się dziwię, że w dziennikach TVP nic o spotkaniu nie było. Pewnie prezes (jak wiadomo, nie wiadomo, kto nim jest naprawdę) nie ma ogródka. No pewnie, że nie ma,  bo nie umie wykopać przeciwnika. My ogródkowicze wykopujemy szybko i sprawnie (cebulki). Poniżej fotoreportaż ze spotkania.

Wspólne zdjęcie było zrobione, gdy już impreza na dobre się rozkręciła, ale pokazuję je na początku. Kogoś brakuje, ale nie umiem rozpoznać kogo. Po chwili w tym miejscu dopisałem: Wiem kogo - mnie!

 

 

 

Pierwsza Prezeska (na obu zdjęciach z prawej) i aktualna (z lewej) wygłosiły uroczyste przemówienia, a potem zdmuchiwały świeczki na torcie urodzinowym. Tort był wyśmienity.

 

 

 

Życzenia urodzinowe składa Regina z bratniego, troszkę starszego klubu w Świdnicy. Przy tej okazji wspominano śp. Zdzisława Chlebickiego.

Gospodyni spotkania, Pani Ola, z troską spogląda, czy czegoś gościom nie brakuje.

 

Stół był suto zastawiony, ale większość dań została już zjedzona. Mi najbardziej smakował "garnek". To lokalna nazwa dziwnego dania.

 

Widok na stół z boku.

 

 

 

 

 

Fotoreporterzy przy pracy.

Oglądanie kroniki Klubu.

Ponieważ jednym z punktów programu było zwiedzanie ogrodów członków Klubu, a więc kilka zdjęć.

 

 

 

 

 

 

 

 

 Dwa zdjęcia powyżej i to obok pochodzą z ogrodu Państwa Oli i Jarka.

 

 

 

 

 

U Pani Bogusi, która jest początkującą kolekcjonerką, zwróciliśmy uwagę na zimowity, cyklamena i trójsklepkę. Owoce winogron i gruszy też mogą być ozdobne, chociaż nie zalicza się ich raczej do roślin skalnych. Jak wychodziliśmy z ogrodu, tej gruszki mogło już nie być. Proszę sprawdzić Pani Bogusiu!

 

Na koniec poniżej cztery zdjęcia z ogrodu pani Oli, gospodyni spotkania. Właściwie to takie typowe zdjęcia na pożegnanie lata.

 

 

 

Bardzo dziękuję, że mogłem z Żoną uczestniczyć w tak miłym spotkaniu ludzi kochających przyrodę i tak sobie wzajemnie życzliwych. Obyśmy mogli się spotykać z podobnych okazji. Miejmy nadzieję, że najbliższą będzie IV Zjazd Miłośników Roślin i Ogrodów Skalnych w Poznaniu w 2010 roku.


Tutaj zaczyna się uzupełnienie dołożone po kilku dniach od opublikowania tego, co powyżej.
Autorem dalszych zdjęć jest pan G. Piwko, przy czym przyznaję się, że kadrowanie wykonałem sam wyłuskując ciekawsze fragmenty.

 

 

 

Przyjazd do ogrodu w Ochli. Niesiemy różne przysmaki, a ja (nareszcie dostałem się do Tygodnika), skrzyneczkę z roślinami.

 

 

 

Gdy doszliśmy, w najlepsze już pieczono szaszłyki.

 

 

Rozpoczęła się biesiada. Zobaczcie, jacy wszyscy głodni!

 

 

 

Zastawa nie była porcelanowa i stłuc niczego się nie udało.

 

 

 

 

Jurek, mówię Ci, ta moja lewizja była chyba taaaka duuuuża! Nie wierzysz? Jurek nie uwierzył.

 

 

 

Było co fotografować, co widać na zdjęciach w pierwszej części reportażu. A fotografuje się tak, jak pokazano na zdjęciu obok.

 

 

 

 

 

Obiektyw miałem duży, a zdjęcia wyszły małe.

 

 

 

Przywiozłem pełną skrzyneczkę roślin i pełną wywiozłem. Zaklinam się, że były to już inne rośliny. Dostałem, a nie POWYMIENIAŁEM. Ciekawe, czy domyślacie się, dlaczego to jedno słowo jest DUŻYMI LITERAMI. Poza tym na fotce widać, że już robi się ciemno. Trzeba jechać do domu, a szkoda...